czwartek, 30 marca 2017

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes - Trudne życie po stracie ukochanej osoby

"Kiedy odszedłeś" to druga część przygód ekscentrycznej Louisy. Pierwszą część, czyli "Zanim się pojawiłeś", opisywałam jakiś czas temu TUTAJ. Jeśli jeszcze nie przeczytaliście poprzedniej części, radzę nie czytać dalej tego tekstu, ponieważ zepsujecie sobie radość z poznawania losów bohaterki oraz jej podopiecznego - Willa Traynora.

Po stracie ukochanego Lou jest całkowicie załamana. Choć minęło już 1,5 roku nie potrafi pogodzić się ze stratą. Jej rodzice nieustannie martwią się o córkę. Młoda kobieta z pieniędzy, jakie zostawił jej Will kupiła mieszkanie w Londynie, do którego się wprowadziła. Podjęła także pracę w barze przy lotnisku. Bezpośrednio po śmierci ukochanego dużo podróżowała, szczególnie sporo czasu spędziła w Paryżu. W końcu postanowiła jednak rozpocząć prawdziwe życie. Chociaż miała własny kąt, nie czuła się w nim jak w domu. Nie przywiązywała dużej uwagi do detali, których brak sprawiał, że przestrzeń wydawała się bezosobowa. Nie przejmowała się również odpowiednim odżywianiem, przez co sporo schudła. Czuła, że zawiodła Willa i nie potrafi żyć tak, jak chciałby tego dla niej. Z tego powodu jest jeszcze bardziej zrozpaczona. Z jej mieszkania jest bezpośrednie wyjście na duży, płaski dach, z którego można podziwiać miasto. Pewnego razu Lou chodzi po jego gzymsie z rozpostartymi rękoma, rozmyślając o młodym Traynorze.

 "-Osiemnaście miesięcy. Całe osiemnaście miesięcy. No to kiedy wreszcie będzie dość? - pytam w ciemność. I proszę bardzo - znów zaczyna we mnie wrzeć ten nieoczekiwany gniew. Robię dwa kroki przed siebie, patrząc na swoje stopy. - Bo wcale nie czuję, że żyję. W ogóle nic nie czuję."
                                                                                                                                                    (cytat z książki)

Nagle z zamyślenia wyrywa ją czyiś głos mówiący jej, że chyba nie powinna tam stać. Przestraszona dziewczyna traci równowagę i spada z murku. Miała wiele szczęścia, ponieważ nie spadła na sam dół, tylko dwa piętra niżej, na balkon sąsiada, gdzie markiza zamortyzowała uderzenie. W przeciwnym wypadku mogłoby to się dla niej skończyć tragicznie. Na miejsce dotarli ratownicy: Sam i Donna, którzy zajęli się Louisą. Upadek spowodował liczne złamania, które skutecznie unieruchomiły dziewczynę. Kiedy państwo Clark dowiedzieli się o tym, co się wydarzyło, niezwłocznie przyjechali zaopiekować się córką. Uparli się, aby na okres rekonwalescencji przeprowadziła się do ich domu. Nie mówili tego na głos, ale obawiali się, że Lou specjalnie skoczyła z gzymsu, by zakończyć swoje życie. Kiedy już podczas pobytu w rodzinnym domu poczuła się lepiej, postanowiła wrócić do Londynu. Musiała jednak obiecać, że zapisze się na terapię dla osób będących w żałobie. Idąc na pierwsze spotkanie czuła się niepewnie i nie potrafiła się otworzyć. Poznała tam m.in. Jake'a, nastolatka, któremu ciężko jest pogodzić się ze śmiercią mamy. Przed budynkiem na chłopaka czeka mężczyzna, który okazuje się być ... ratownikiem Samem. Jak się później okaże, mają ze sobą więcej wspólnego, niż początkowo mogłoby się wydawać, chociaż ich znajomość nie będzie należeć do najłatwiejszych. To jednak nie koniec zawirowań w życiu Lou. Pewnego dnia w jej drzwiach staje szesnastolatka, która oznajmia, że jest córką Willa. Życie Louisy Clark znowu zostaje wywrócone do góry nogami.

Początkowo fabuła nie była dla mnie wciągająca. Na szczęście z biegiem czasu wszystko nabrało tempa i dałam się jej pochłonąć. Jak się okazuje życie jest bardziej zaskakujące, niż się spodziewamy i pisze o wiele bardziej zagmatwane scenariusze, niż moglibyśmy to sobie wyobrazić. Codzienność po stracie zawsze jest trudna. Nie można powiedzieć, że jeśli znaliśmy kogoś dłużej to cierpimy bardziej, niż ktoś, kto przebywał z inną osobą przez krótszy okres czasu. Nie jest to w żaden sposób porównywalne, ponieważ tak jak ludzie są inni, tak samo uczucia jakie wobec siebie żywią są różnorodne.

Chociaż postać Donny (drugiej, oprócz Sama, ratownik medycznej) pojawia się w powieści epizodycznie to szczególnie zaskarbiła sobie moją sympatię. Często, kiedy przytaczane zostały dialogi, w których brała udział, mimowolnie uśmiechałam się sama do siebie. Jej poczucie humoru bardzo do mnie trafiło, co sprawiło, że jeszcze przyjemniej czytało mi się tę książkę.

Tak samo jak w "Zanim się pojawiłeś", tak też w "Kiedy odszedłeś" na końcu historii miałam łzy w oczach. Działo się to mimo mej woli, ponieważ przedstawiona sytuacja głęboko mną poruszyła. To, co wydarzyło się na dachu przy mieszkaniu Louisy pozwoliło uwolnić się zebranym tam osobom od przeszłości, która uniemożliwiała im życie pełną piersią i czerpanie z niego radości.



Ocena: 8/10

poniedziałek, 27 marca 2017

Olive Green w akcji - Prosto i przyjemnie z językiem angielskim

Za chwilę mija nam pierwszy kwartał Nowego Roku. Jak tam Wasze postanowienia? Trzymacie się? Forma na lato zrobiona, język obcy w małym paluszku? Z tym pierwszym nie pomogę (przynajmniej na razie), ale co do drugiego punktu, mogę podzielić się z Wami moim odkryciem.

Jak pewnie wiecie, język angielski jest powszechnie używany na całym świecie. Kilkanaście lat temu osoba, która go znała była "kimś" i stanowiła łakomy kąsek dla potencjalnego pracodawcy. Teraz jego znajomość nie jest niczym niezwykłym, a wręcz ogólnie przyjętym standardem. Chcąc podjąć pracę na znaczącym stanowisku bardzo często wymagany jest poziom komunikatywny angielskiego. Nawet w trakcie podróży, czy też przeprowadzce zagranicę warto znać chociaż jego podstawy, aby bez problemu poradzić sobie w obcym miejscu. 

W związku z taką uniwersalnością języka angielskiego rodzi się w naszej głowie pytanie: jak zacząć? Nieśmiało wspomnę, że mam trochę doświadczenia z kursami językowymi (w swoim życiu miałam do czynienia z 4 językami obcymi, których uczyłam się różnymi sposobami) i mogę podzielić się swoimi spostrzeżeniami na temat skuteczności ich nauki. Oczywiście najnudniejszą i najmniej efektywną formą jest "wkuwanie" słówek, czy też zwrotów, co do których nie mamy nawet pewności jak je poprawnie wymówić, bo nie słyszeliśmy jak brzmią w oryginale. W sumie możemy korzystać z nagrań audio, jednak większość umieszczanych na nich dialogów jest znacznie przerysowana i w zderzeniu z rzeczywistością okazuje się, że te same wypowiedzi brzmią zupełnie inaczej w ustach rodowitego Anglika i nie jesteśmy w stanie ich zrozumieć. Kolejnym wariantem są szkoły językowe, ale wiąże się to z wysoką ceną, a czas odbywania się zajęć jest z góry narzucony. Czy istnieje zatem jakieś inne wyjście, które rozwiąże te problemy? 

Na pomoc rusza firma SuperMemo, która rzuca nowe światło na naukę języka angielskiego. Wpadli oni na pomysł nakręcenia pełnometrażowego filmu sensacyjnego, który pozwalałby na ingerencję w niego osoby uczącej się. Wprowadzone zostały momenty, w których to użytkownik decyduje, co ma zrobić bohater. W zależności od tego co wybrał, taki kierunek obejmuje dalsza akcja, dzięki czemu ma się poczucie jeszcze większego zaangażowania. Co istotne, podczas oglądania filmu można wybrać opcję bez napisów, bądź z napisami w różnych językach. Jest to bardzo przydatne, kiedy np. nie do końca zrozumieliśmy sens przedstawionego dialogu, zwłaszcza, kiedy dotrzemy do bardziej zaawansowanej części kursu. Dla wzrokowców przygotowano także książeczki ze słownictwem i dialogami, które odpowiadają kolejnym poziomom zaawansowania. Całość 3-godzinnego filmu podzielona jest na 60 scen i do każdej z nich przygotowane są różne ćwiczenia, następujące po wyświetleniu danego fragmentu (np. tzw."memory", wybór odpowiedniego czasownika, czy słowa itp.). Plusem jest także to, że po podaniu odpowiedzi sami określamy, w jakim stopniu opanowaliśmy to zagadnienie, mając do wyboru opcje: nie wiem, prawie lub wiem. Niewątpliwa zaleta to fakt, że co jakiś czas powtarzany jest przepracowany materiał. Pozwala to trwalej zapamiętać nowe słownictwo i zwroty, co z kolei zwiększa efektywność kursu. Poziom trudności rozpoczyna się od A1 i zbiegiem akcji rośnie, na końcu osiągając C1. Dzięki temu przeznaczony jest praktycznie dla każdego.



Osoby, które nie rozpoczynają nauki od początku mogą oczywiście przejść do poziomu, który im odpowiada i zacząć od tego miejsca. Szkoda jednak to robić, ponieważ można stracić orientację w fabule filmu. Z drugiej strony początkowe zadania są naprawdę banalnie proste, a osoba znająca angielski przynajmniej na poziomie podstawowym z pewnością będzie się nudzić i uzna, że trwoni swój cenny czas. Może się przez to zniechęcić do dalszej pracy z kursem. Znajdują się jednak w tych zadaniach także perełki językowe, których użytkownik kursu nie zna, ale aby do nich dotrzeć musi przebrnąć przez ogrom innych, zbędnych dla niego informacji. Korzystanie z kursu Olive Green jest wygodne i proste - można go włączyć w wolnej chwili na komputerze, laptopie, albo smartphonie. Kolejne ułatwienie: można wybrać kurs w wersji pudełkowej, który jest widoczny na pierwszym zdjęciu u góry, albo wersji online. Wszystko zależy od Was :)



Jeśli zaintrygował Was interaktywny kurs języka angielskiego to możecie przetestować go bezpłatnie na stronie internetowej pod linkiem: Olive Green. Sami sprawdźcie, czy to rozwiązanie przypadnie Wam do gustu. Trzymam kciuki za Waszą naukę i dajcie znać, jak Wam idzie :)!



Za zaufanie i udostępnienie kursu dziękuję firmie SuperMemo.






czwartek, 23 marca 2017

"Zero" Marc Elsberg - W pułapce postępu technologicznego

"Zero" jest kolejną pozycją proponowaną przez Marca Elsbegra, który stał się rozpoznawalny dzięki książce "Blackout". Jest to thriller, skupiający się na szeroko rozwiniętej technologii, jej znaczeniu w naszym codziennym życiu i konsekwencjach, jakie ze sobą niesie. Praktycznie każdy z nas ma telefon komórkowy, a większość posiada dostęp do internetu. Korzystamy z wielu aplikacji, które sukcesywnie zbierają o nas dane. Dzięki kartom lojalnościowym ze sklepów wiadomo, co lubimy jeść, w co się ubierać, ile, gdzie i jak często wydajemy. Poprzez śledzenie naszych płatności kartą lub wypłat z bankomatu łatwo można odtworzyć drogę, jaką przebyliśmy, czy też zlokalizować nas w danym momencie. Tylko czy tak naprawdę zdajemy sobie z tego wszystkiego sprawę? Zastanawiało Was kiedyś, dlaczego trafiają na Waszą skrzynkę pocztową akurat oferty podobnych produktów do tych, które przeglądaliście niedawno? Czy zastanowiło Was, czemu przy kartach lojalnościowych oferują Wam zniżki właśnie na produkty, które najczęściej kupujecie? Co dzień godzimy się na śledzenie nas i naszych ruchów, akceptujemy internetowe regulaminy, których nie przeczytaliśmy i wyrażamy zgodę na przetwarzanie naszych danych osobowych w celach promocyjnych. Nie zdajemy sobie nawet sprawy, w ilu ogromnych bazach danych się znajdujemy i że te informacje dalej są sprzedawane firmom za potężne pieniądze. Każdego dnia jesteśmy odzierani z prywatności, a setki kamer rejestrują nasze poczynania, czasem nawet relacjonując to bezpośrednio w internecie. Nie zapominajmy o mediach społecznościowych, w których ukazujemy jak na dłoni nasze życie. Wstawiamy zdjęcia, na których widnieją nasze domy, partnerzy, dzieci, miejsca pracy, czy wakacje. Musimy pamiętać, że to, co trafiło do sieci, już z niej nie zniknie. Technologia ogarnęła nas bez reszty i ciężko wyobrazić sobie życie, które jest jej pozbawione. Głównie młodzi ludzie chcą być "na czasie" i posiadać najnowsze modele telefonów, czy komputerów. Elsberg poszedł o krok dalej - pokazał realne zagrożenie, jakie stanowi pęd technologiczny i bezgraniczne zaufanie, jakim go darzymy.




Akcja książki rozpoczyna się, kiedy Prezydent Stanów Zjednoczonych wraz z rodziną wypoczywa w pilnie strzeżonej posiadłości i niespodziewanie pada tam ofiarą ataku drona, a relacja z całego zajścia zamieszczona zostaje w internecie. Okazuje się, że jest za niego odpowiedzialny haker, ukrywający się pod pseudonimem "Zero". Media zwietrzyły w tym gorący temat i prześcigają się w sposobach na odnalezienie tajemniczego hakera. Na pomysł odszukania "Zero" wpada także szef gazety "Daily". Postanawia on oddelegować Cynthię Bonsant do napisaniu kilku ciekawych artykułów na ten temat. Nie jest ona jednak miłośniczką gadżetów i sama korzysta z archaicznego telefonu, pozbawionego dodatkowych funkcji. Wkracza zatem w świat nowoczesnej technologii razem z czytelnikiem, odkrywając przed nim różnorodne nowinki. Dodatkowo wychodzi na jaw, że doszło do tajemniczej śmierci. Prywatne śledztwo dziennikarki sprowadza na nią ogromne niebezpieczeństwo, ponieważ trafia na ślad portalu społecznościowego "Freemee", w którym użytkownicy z własnej woli zamieszczają informacje na swój temat, w zamian za co otrzymują porady z różnych dziedzin swojego życia: rodziny, zdrowia, czy kariery. Działa to na zasadzie "powiedz mi, kim chcesz być, a ja ci powiem jak to osiągnąć". Platforma na wszystko zna odpowiedź, a walutą, w której się płaci są informacje na temat użytkownika, niekiedy bardzo prywatne i zaskakujące. Zderzenie z technologią przerasta Cynthię, której z pomocą rusza tajemniczy "Zero". Jej dociekliwość sprowadza na nią śmiertelne niebezpieczeństwo, a sytuacja okazuje się jeszcze gorsza, kiedy wychodzi na jaw, że córka Cynthii, Vi, także posiada profil na "Freemee". Kim jest "Zero"? W czym i kto chce przeszkodzić Cynthii? W jakim celu stworzono "Freemee"? I co mają z tym wszystkim wspólnego tajemnicze zgony? Zapraszam do lektury :)!

W związku z wieloma użytymi w treści książki specjalistycznymi zwrotami, które niekoniecznie są znane każdemu czytelnikowi, z tyłu umieszczono wytłumaczenie użytych określeń. Ułatwia to zorientowanie się w treści i pozwala jeszcze lepiej na bieżąco śledzić akcję. Oczywiście dla osób, dla których technologia stanowi zagadkę, może być uciążliwe ciągłe przewracanie stron, aby odszukać, o czym właściwie pisze autor. Starałam się sprawdzać znaczenia poszczególnych określeń, jednak przyznaję, że nie zawsze chciałam odrywać się od lektury. Nie przeszkodziło mi to jednak w żaden sposób w odbiorze całości książki. 


Zagadnienie, które porusza Elsberg jest jak najbardziej aktualne. Nie zastanawiamy się nad tym, jak bardzo związani jesteśmy z elektroniką, a informacje o sobie podajemy dobrowolnie, nikt nas do tego nie zmusza. Jesteśmy inwigilowani praktycznie w każdej minucie naszego życia. Świadomość w tym aspekcie jest jednak nikła, choć wydaje mi się, że w rzeczywistości nie chcemy się nad tym zastanawiać i boimy się wniosków, do jakich możemy dojść. Dzięki połączeniu z siecią wiadomo gdzie i co kupujemy (karty lojalnościowe), gdzie podróżujemy (sygnał GPS), jakie sporty uprawiamy (aplikacje odnotowujące naszą aktywność fizyczną) oraz co i do kogo piszemy (e-maile,smsy). Po lekturze książki byłam przerażona wizją Elsberga. W rzeczywistości jednak nie jest ona taką fikcją, za jaką początkowo mogłaby uchodzić...


 Ocena: 8/10

poniedziałek, 20 marca 2017

"Już mnie nie oszukasz" Harlan Coben - Nikomu nie można ufać


Po raz kolejny moje pierwsze spotkanie z autorem, a tym razem jest to Harlan Coben. Sięgnęłam po trzymający w napięciu thriller "Już mnie nie oszukasz", w którym główną bohaterką jest Maya Stern (po mężu Burkett) - była oficer sił specjalnych, która realizowała się zawodowo na zagranicznych misjach. Po tragicznej śmierci męża dostaje od przyjaciółki cyfrową ramkę na zdjęcia, w której dodatkowo zamontowana jest ukryta kamera. Maya ma 2-letnią córeczkę Lily, którą na pod nieobecność matki zajmuje się w jej domu opiekunka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że któregoś razu kamerka rejestruje bawiącego się z małą dziewczynką zmarłego ojca. Czy Joe faktycznie żyje? Jeśli tak, to kogo pochowała zaledwie dwa tygodnie wcześniej? A może to tylko profesjonalne użycie photoshopa? Jeśli tak to kto mógłby to zrobić? I w jakim celu? Komu mogłoby zależeć na psychicznym zniszczeniu młodej matki? Wstrząśnięta kobieta postanawia za wszelką cenę poznać prawdę. Dodatkowo ma koszmary senne, które są wynikiem wydarzeń w Iraku. Nie jest jej łatwo z jeszcze jednego powodu - kilka miesięcy wcześniej we własnym domu została torturowana i brutalnie zamordowana jej ukochana siostra Claire. Osierociła ona dwoje wspaniałych dzieci i pozostawiła po sobie pustkę w sercu męża, który nie może pogodzić się z bolesną stratą. Mai niepokojący i podejrzany wydaje się fakt, że obie tragedie zdarzyły się w jej rodzinie i to w dodatku w odstępie tak krótkiego czasu. 

"Śmierć idzie za tobą krok w krok, Mayu..."
                                                                                                                                                 (cytat z książki)


Dzięki swym poszukiwaniom natrafia na wydawałoby się nieuchwytnego Coreya Demaskatora, na którego stronie internetowej opublikowane zostało nagranie zdradzające przyczynę śmierci cywilów w Iraku. Rzutowało to bezpośrednio na wojskową karierę pani Stern. Znaczącą rolę w tej historii odegrała również cała rodzina Burkettów, która ukrywa pewne znaczące fakty. Poprzez swoją dociekliwość Maya zaczyna wikłać się w bolesną historię sprzed lat. Powoli rozwiązuje zagadki tajemniczych śmierci, które łączy elitarna szkoła, do jakiej uczęszczał jej mąż. Okazuje się, że wszystkie fakty łączą się ze sobą, a otaczający ją ludzie niekoniecznie są tymi, za których się podają. Kobieta każdego dnia przekonuje się, że nikomu nie może ufać i jest zdana tylko na siebie. Zaczyna zastanawiać się, czy wszystko, co się dzieje w rzeczywistości ma miejsce, czy to ona traci zmysły. Nasilające się nocne napady stają się niebezpieczne dla Lily, o której bezpieczeństwo martwi się Maya. Kto okaże się wilkiem w owczej skórze, a kto prawdziwym przyjacielem?

Jak już wspominałam, to pierwsze moje spotkanie z Cobenem i w sumie uważam je za udane. Wcześniej słyszałam same pozytywne opinie na jego temat, a zachwytom nie było końca. Przyznam szczerze, że zaintrygowała mnie również okładka, która jest mroczna i magnetyzująca. Widząc haki myślałam, że krew będzie się lała litrami :D Po lekturze okazało się, że nie takie założenie miał grafik. Nie uważam, żeby twórczość Cobena jakoś specjalnie zwaliła mnie z nóg, ale na pewno był to przyjemnie spędzony czas.

Akcja z pewnością ma wiele wątków, które układają się w logiczną całość. Myślę jednak, że trochę wyświechtany jest motyw elitarnych szkół, w których dzieją się same złe rzeczy. Nadużywany jest on zarówno w książkach,  filmach, czy serialach, a autorzy odnoszą się do nich stereotypowo. Kiedy myślałam, że już nic spektakularnego się nie wydarzy - zaskoczyło mnie zakończenie. Uważam, że jest ono na pewno nietypowe i przez to książka zapada w pamięć. Jestem ciekawa, czy macie podobne zdanie :)


Ocena: 8/10
 

czwartek, 16 marca 2017

"Zanim się pojawiłeś" Jojo Moyes - Trudne decyzje w imię miłości

Kolejna bardzo głośna książka, tym razem autorstwa Jojo Moyes, która w ostatnim czasie podbija serca czytelniczek na całym świecie. Jednocześnie jest to moje pierwsze spotkanie z tą autorką. Louisa Clark mieszka ze swoją rodziną, którą jest dla niej oparciem. Ma także chłopaka, jednak jej długoletni związek z Patrickiem okres rozkwitu ma j dawno za sobą. Ich relacja zbudowana jest aktualnie raczej na przyzwyczajeniu, niż prawdziwej miłości. Chłopak w żaden sposób nie zabiega o względy swojej dziewczyny, a ich rozmowy stają się monotematyczne i skupiają tylko na nim. Na domiar złego Lou właśnie straciła pracę, która bardzo jej się podobała. Przybita tą sytuacją stara się znaleźć nowe zajęcie, by wspomóc finansowo ukochanych rodziców. Po wielu niepowodzeniach trafia w końcu do domu Państwa Traynor, gdzie ma dotrzymywać towarzystwa ich niepełnosprawnemu synowi. Dwudziestosześciolatka próbuje jak najlepiej wywiązywać się z zadań, jednak Will swoim oporem stara się tłumić jej entuzjazm. Dwa lata wcześniej uległ  on nieszczęśliwemu wypadkowi, w którym wjechał w niego rozpędzony motocykl. W wyniku tego zdarzenia doznał porażenia czterokończynowego i został przykuty do wózka. Nie jest w stanie poradzić sobie nawet z najprostszymi codziennymi czynnościami. Przed tragicznym dniem świat stał przed nim otworem. Młody Traynor był bogaczem odnoszącym sukcesy zawodowe. Często wyjeżdżał na wakacje, uprawiał sporty ekstremalne i był duszą towarzystwa. Trwonił też pieniądze, nie stronił od zabaw, używek oraz kobiet. Prowadził hulańcze życie, które jest spełnieniem marzeń większości młodych mężczyzn. Zderzenie z motocyklem wywróciło jego świat do góry nogami, czego nie potrafił w żaden sposób zaakceptować. Odsunął się od znajomych i rodziny, zamknął się w szczelnym kokonie, do którego nikt obcy nie miał wstępu. Ból, który towarzyszył mu prawie każdego dnia uniemożliwiał normalne życie i skazywał go na okropne męki. 


Aby urozmaicić jego codzienność, matka Willa - Camilla Traynor, zatrudniła Lou. Uznała, że roześmiana, nosząca kolorowe ubrania i roztaczająca wokół siebie pozytywną aurę dziewczyna sprawi, że jej syn na nowo odzyska radość życia. Okazuje się, że pojawienie się Louisy w rezydencji Traynorów ma jeszcze jedno dno. Wkrótce młoda kobieta odkrywa prawdziwy powód zaoferowania jej pracy. Mimo szoku, jaki przeżywa postanawia zrobić wszystko, aby odwieść Willa od jego zamiaru. Co tak przeraziło Lou? Na co zdecydował się Will? Czy plan Louisy powiedzie się? Czy uda jej się dotrzeć do mężczyzny, który widzi tylko beznadziejność swojej sytuacji? Koniecznie sprawdźcie :)! 

Niepełnosprawność jest bardzo trudnym tematem. Dotyka ona nie tylko osobę z danym schorzeniem, ale oddziałuje także na jej bliskich. Jeśli dodatkowo nie ma się takiego zaplecza finansowego jak Traynorowie - zmaganie się z niepełnosprawnością okazuje się codzienną walką z ograniczeniami materialnymi i prawnymi. Jest to o tyle ciężkie, że nie ma jednego dobrego rozwiązania tej sytuacji. Osobiście z podziwem spoglądam na walkę np. rodziców o choćby jeden mały gest ich przykutego do łóżka dziecka. Ich postawa zasługuje na uznanie, a nie rzucanie dodatkowych kłód pod nogi. Z drugiej strony dopóki jesteśmy zdrowi nie wiemy co czuje osoba, która nie może wykonać najmniejszego ruchu. Nie jesteśmy w stanie realnie sobie wyobrazić, jaki to ból, kiedy bardzo chcemy poruszyć palcem u nogi, a nie możemy tego uczynić.  

Jesienią ubiegłego roku byłam na tym filmie w kinie i muszę przyznać, że pod koniec seansu nie mogłam powstrzymać łez. Rzadko zdarza mi się wzruszać podczas filmu, a płacz tym bardziej nie należy u mnie do częstych zjawisk. Opowieść o Willu i Lou dogłębnie jednak mnie poruszyła. Pewnie przez to, że wiedziałam jak będzie się rozwijać historia bohaterów, książka była dla mnie mniej emocjonująca. Nie mam jednak wątpliwości, że jest to jedna z powieści o miłości, które zapadły mi głęboko w pamięci.


Ocena: 8,5/10