"Lokatorka" to powieść,
okrzyknięta w mediach "najbardziej oczekiwanym thrillerem tego roku".
Czy słusznie? Odkąd rozczarowałam się
"Dziewczyną z pociągu" z pewną rezerwą podchodzę do szumnie
reklamowanych książek, opisywanych jako bestsellery. Kiedy w radiu usłyszałam opis
"Lokatorki", zaciekawiła mnie na tyle, że postanowiłam po nią
sięgnąć.
Historia opowiada o dwóch
kobietach, Emmie i Jane, które są do siebie bardzo podobne wizualnie i mają taki
sam cel: rozpocząć wszystko na nowo. Mimo tylu powiązań, nigdy się jednak nie
poznały. Połączył je specyficzny dom przy Folger Street 1. Ten
nowoczesny budynek, naszpikowany technologią i stworzony na zasadzie minimalizmu,
stał się dla nich nowym początkiem. Nie posiadał drzwi i pozbawiony był wszelkich dekoracji oraz, w mniemaniu twórcy, zbędnych przedmiotów. Dzięki
elektronicznej opasce na nadgarstku system rozpoznaje domownika i automatycznie zapala
światło, czy włącza wodę pod prysznicem. Sterowanie jest możliwe także dzięki
smartfonowi, a dane o mieszkańcach gromadzone są na serwerze. Z wynajmem domu
wiąże się zgoda na mnóstwo reguł, jakie w nim panują, a które
sprowadzają się w opinii właściciela do dbania o lokal. Przed podpisaniem
umowy trzeba jednak wypełnić równie obszerny kwestionariusz, poddawany później weryfikacji. Tylko gospodarz może wyrazić zgodę na nowego lokatora, choć
wytyczne, jakimi się kieruje nie są nikomu znane.
Edward - właściciel domu przy
Folger Street 1 jest znanym i często nagradzanym architektem. Słynie z
minimalizmu i surowości budynków. Jest postacią specyficzną, z pozoru
powściągliwą, zdecydowaną, a przy tym przesadnie pedantyczną. Roztacza wokół siebie aurę
pewności siebie, czym przyciąga kobiety. Wcześniej miał rodzinę, jednak jego
żona i dziecko zginęli.
Emma - dwudziestokilkuletnia lokatorka nowoczesnego domu, która wprowadza się do niego razem ze swoim chłopakiem, Simonem. Jakiś czas temu została napadnięta we własny mieszkaniu, a włamywacz przystawił jej nóż do gardła. Dręczona wspomnieniami chce uciec od przeszłości i na nowo poczuć się bezpiecznie. Dochodzi do wniosku, że forteca, jaką jest budynek przy Folger Street 1, spełnia jej oczekiwania i pomoże wrócić do normalności.
Jane - kobieta po
trzydziestce, która chce zacząć wszystko od nowa. Niedawno urodziła martwe
dziecko, wymarzoną córkę Isabel. Przed tym tragicznym wydarzeniem pełna obaw zgłosiła się do szpitala, w którym jednak uspokoili ją i odesłali do domu.
Kiedy okazało się, że funkcje życiowe dziecka ustały, było już za późno na ratunek. Chce
odciąć się od tego, co ją spotkało i na nowo odnaleźć w swoim życiu równowagę.
Emma ginie tragicznie w
domu, gdzie zostaje odnaleziona u stóp kamiennych schodów z roztrzaskaną
czaszką, a policja nie jest w stanie określić, co wydarzyło się tego dnia. Jej
miejsce po ponad roku zajmuje Jane, która kiedy dowiaduje się o poprzedniej
lokatorce, postanawia rozwikłać tajemnicę jej śmierci.
Fabuła zostaje przedstawiona
w bardzo ciekawy sposób, ponieważ praktycznie jednocześnie poznajemy losy
bohaterek. Rozdziały dotyczące każdej z nich przeplatają się ze sobą, ale przy tym dotyczą tego samego zdarzenia, np. najpierw jeden rozdział opisuje
poszukiwanie domu przez Emmę, a kolejny poszukiwania prowadzone przez Jane. Z
początku było to dla mnie trochę uciążliwe, ponieważ nie znałam dość dobrze
sylwetek bohaterek, aby cały czas być pewną, o której z nich właśnie czytam.
Zdarzało mi się, że przewracałam kilka stron wstecz, aby upewnić się, której
kobiety dotyczą opisywane zdarzenia. Nie mniej jednak myślę, że zabieg ten
wyróżnia książkę i pozwala ją zapamiętać.
Jedno z pytań w
kwestionariuszu wstępnym, który dotyczył najmu domu, odnosiło się do tego, co
uważamy za niezbędne i co chcielibyśmy ze sobą za brać do nowego domu. Jak
słusznie zauważył autor - lista rzeczy zbędnych byłaby znacznie dłuższa.
Uważam, ze ten moment pozwala czytelnikowi zastanowić się, co faktycznie jest
dla niego istotne, czy potrzebuje tylu par spodni, bluzek, albo gadżetów.
Myślę, że przez powszechny konsumpcjonizm większość ludzi odnajduje satysfakcje
w samym kupowaniu i posiadaniu. W rzeczywistości nie zastanawiają się oni, czy
dana rzecz jest dla nich niezbędna. Gdybyśmy podliczyli
wartość przedmiotów w ogóle nieużywanych, bądź używanych, ale rzadko, zebrałaby
się pewnie pokaźna suma, którą moglibyśmy pożytkować na inny cel.
Byłam bardzo ciekawa rozwiązania zawartych w książce zagadek. Zakończenie jednak
nie okazało się dla mnie w żaden sposób zaskakujące, przez co trochę się
rozczarowałam. Książka JP Delaney'a skategoryzowana została jako thriller
psychologiczny. Spodziewałam się, że wzbudzi we mnie co najmniej podobną grozę i emocje,
jak "Bliźnięta z lodu",
co niestety nie miało miejsca. Dodatkowo ugruntowałam się w przekonaniu, że
głośno propagowane, zagraniczne bestsellery, niekoniecznie okazują się dla mnie
strzałem w dziesiątkę. Czas z "Lokatorką" nie był stracony, ale
przeczytałam już w swoim życiu więcej lepszych książek.
Ocena: 7,5/10