niedziela, 16 kwietnia 2017

"Dziewczyna, która igrała z ogniem" Stieg Larsson - Przed przeszłością nie da się uciec

"Dziewczyna, która igrała  ogniem" to druga część "Millennium", skupiająca się tym razem na Lisbeth Salander i jej losach. Poprzednia część, "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet" została zrecenzowana TUTAJ

W redakcji Millennium zjawia się Dag Svensson, który chciałby wydać książkę poświęconą traffickingowi*. Razem ze swoją ukochaną, Mią Bergmann, rozpracował przestępczy światek zajmujący się sprowadzaniem z innych krajów młodych kobiet, które zmuszano później do prostytucji, zmieniając ich życie w piekło. Lisbeth, szukająca w komputerze Blomkvista jakiś ciekawych informacji, trafia na wzmiankę o powstającej książce Daga. Dzięki przeglądaniu zebranych materiałów przypomina sobie tragiczne zdarzenia z przeszłości, w związku z czym postanawia złożyć wizytę autorowi i jego dziewczynie. Niedługo po tym wychodzi na jaw, że Mia i Dag nie żyją - zostali zastrzeleni w swoim mieszkaniu. Krótko po ich śmierci na miejscu zjawia się Mikael, który miał spotkać się ze współpracownikiem po rodzinnej uroczystości. Główną podejrzaną staje się Salander, ponieważ na klatce znaleziony zostaje pistolet z jej odciskami palców. Zaczyna się szaleńczy pościg policji za młodą kobietą, która przedstawiona zostaje jako niezrównoważona, chora psychicznie i niedorozwinięta umysłowo osoba. W trakcie poszukiwań funkcjonariusze dochodzą do wniosku, że początkowy obraz Lisbeth nie jest zgodny z rzeczywistością, a odkrywane sukcesywnie fakty rzucają nowe światło na całą sprawę. Na szczęście nie wszyscy wierzą w jej winę. Salander ma po swojej stronie Blomkvista i Armanskiego, którzy na swoją rękę chcą rozwiązać zagadkę zabójstwa i odnaleźć prawdziwego mordercę. Mikael trafia na trop tajemniczego Zali, który pojawia się w dokumentach zebranych przez zamordowanego kolegę. Wszystko komplikuje się jeszcze bardziej, kiedy dochodzi do wniosku, że jest on w jakiś sposób powiązany z Lisbeth.

To, co bardzo mocno rzuca się w oczy to reklamowanie konkretnych produktów przez autora. Lisbeth nie kupuje po prostu pizzy, tylko Billy's Pan Pizza. Kiedy szuka mebli do swojego mieszkania to nie idzie do sklepu, ale do Ikei. Kupując wyposażenie nie kupuje sofy, szafki, stołu i krzeseł, tylko sofy model Karlanda, ławę Svansbo, czy regały Bonde. W przypadku Ikei jest to naprawdę denerwujące, kiedy dwie strony książki poświęcone są na wymienianie części oferty sklepu. Widać, że jest to na siłę wprowadzone do fabuły, ponieważ w rzeczywistości wybór tego, a nie innego modelu stołu nie wznosi nic nowego do akcji. Biorąc pod uwagę tego typu zabiegi, nie ma się co dziwić, że cała książka ma w zależności od wydawnictwa około 700 stron.

Przyznam, że tak, jak pierwsza część od początku mnie bez reszty wciągnęła, tak z tą miałam pewien problem. Według mnie zbyt wolno następował rozwój akcji. Z drugiej strony niestety nie miałam wystarczająco dużo czasu, aby w spokoju oddać się lekturze i dać ponieść się fabule. Myślę, że miało to również wpływ na to, że nie potrafiłam w pełni skupić się na przedstawianych wydarzeniach. Dla mnie wszystko zaczęło nabierać tempa, kiedy wyjaśniło się kim jest Zala i jaki ma on związek z Salander. Nie ukrywam, że byłam w szoku i z coraz większym zaciekawieniem brnęłam dalej, by dowiedzieć się jak skończy się ta historia. Dzięki tej książce w końcu lepiej możemy poznać Lisbeth i zrozumieć jej postępowanie. 

Larsson utrzymał wysoki poziom powieści względem pierwszej części, jednak poprzednia bardziej mnie urzekła. Mimo wszystko bardzo mi się podobała i jestem już ciekawa jaka będzie dalsza część historii jej specyficznych bohaterów.


Ocena: 9/10 


* trafficking - polski odpowiednik tego słowa to "handel ludźmi"; jest to werbowanie, transport, przechowywanie ludzi pod przymusem (np. poprzez użycie siły, czy groźby), zmuszanie ich do przymusowej pracy, niewolnictwa, prostytucji, bądź przekazywanie ich innym osobom w celu usunięcia organów.

 

czwartek, 6 kwietnia 2017

"Papierowe miasta" John Green - Zagubieni nastolatkowie

Tym razem nie będzie tak słodko, "jak zawsze". Książka "Papierowe miasta" strasznie mnie męczyła i naprawdę kompletnie nie rozumiem zachwytów nad nią. Czytałam ją jakiś czas temu, a mimo to cały czas ją pamiętam. Cóż, jedne książki zapadają nam w pamięci, bo były tak dobre, a inne... wręcz przeciwnie.

"Papierowe miasta" opowiadają historię dwojga nastolatków: Margo Roth Spiegelman i zakochanego w niej Quentina Jacobsena. Chłopak ma dwóch najlepszych kolegów: Bena i Radara oraz zaplanowaną przyszłość - chciałby studiować medycynę i przed trzydziestką założyć rodzinę. Margo poznał, gdy byli dziećmi, szybko się zaprzyjaźnili i spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Wtedy to podczas jazdy przez park znaleźli ciało mężczyzny. Sytuacja ta w różny sposób na nich wpłynęła i w końcu stracili ze sobą kontakt. Kiedy wydorośleli los ponownie splótł ich losy i trafili do tego samego liceum. Q usunął się w cień, a Margo wzbudzała zainteresowanie, stając się najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Spokojne życie chłopaka zostaje nagle zburzone przez dawną przyjaciółkę, która w nocy wchodzi do jego pokoju przez okno, mając na sobie strój ninja. Dziewczyna oznajmia zaskoczonemu koledze, że potrzebuje samochodu i prosi go o pomoc w pewnym odwecie. Pełen obaw Quentin postanawia jej towarzyszyć, a po powrocie rozstają się przed domem. Kolejnego dnia dociera do niego informacja, że Margo zniknęła. Dziewczyna zostawiła dla niego jednak pewne wskazówki, by mógł ją odnaleźć. Zafascynowany zaczyna jej szukać, przemierzając setki kilometrów i odkrywając jej nieznane dotąd oblicze.


"Zawsze wydawało mi się absurdalne, że ludzie chcą się z kimś zadawać tylko dlatego, iż ten ktoś jest ładny. To jakby wybierać płatki śniadaniowe ze względu na kolor, a nie na smak."
                                                                                                                                             (cytat z książki)

Wydaje się, że historia ma potencjał, ale.. No właśnie, "ale". Wiem,że mogłabym napisać, że: książka jest magiczna, głęboko porusza, znajduje się w niej wiele odwołań do problemów nastolatków, opowiada o trudach akceptacji przez otoczenie itp. Mogłabym. Ale tego nie zrobię. Dla mnie była to książka, w której tak naprawdę nie do końca wiadomo o co chodzi. Niby wszystko się zgadza: chłopak, dziewczyna, on w niej zakochany i wycofany, ona najpopularniejsza w szkole. Pomijam już notorycznie powtarzający się wzorzec, który tutaj jest widoczny. Odniosłam wrażenie, że Margo tak naprawdę nie wie, czego chce, a jej ucieczka jest tylko kolejnym kaprysem. Quentina za to wodzi za nos, nie licząc się kompletnie z jego uczuciami oraz ma poczucie, że wszystko jej się należy i jest pępkiem świata. Dla "usprawiedliwienia" dodam, że czytałam tę książkę w okresie podobnym wiekowo do wieku bohaterów. Moja opinia nie jest więc w żaden sposób spowodowana niedopasowaniem książki do wieku odbiorcy - po prostu jakoś do mnie nie trafiła.


Zaczynam się zastanawiać, czy to ja jestem tak nie czuła na te wszystkie zawarte w treści alegorie i ze mną jest coś nie tak, czy to wina Green'a. Biorąc pod uwagę wszechobecny zachwyt.. obawiam się, że to pierwsze. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i obawiam się, że ostatnie. Oglądałam za to film "Gwiazd naszych wina" na podstawie jego twórczości. Bardzo mi się podobał i nawet zakręciła mi się w oku łza podczas seansu, co wcale w moim przypadku nie jest łatwym wyczynem. Może jednak nie jestem aż tak nieczuła, jak to może wyglądać.. :)



Ocena: 2/10