"Papierowe miasta" opowiadają historię dwojga nastolatków: Margo Roth Spiegelman i zakochanego w niej Quentina Jacobsena. Chłopak ma dwóch najlepszych kolegów: Bena i Radara oraz zaplanowaną przyszłość - chciałby studiować medycynę i przed trzydziestką założyć rodzinę. Margo poznał, gdy byli dziećmi, szybko się zaprzyjaźnili i spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Wtedy to podczas jazdy przez park znaleźli ciało mężczyzny. Sytuacja ta w różny sposób na nich wpłynęła i w końcu stracili ze sobą kontakt. Kiedy wydorośleli los ponownie splótł ich losy i trafili do tego samego liceum. Q usunął się w cień, a Margo wzbudzała zainteresowanie, stając się najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Spokojne życie chłopaka zostaje nagle zburzone przez dawną przyjaciółkę, która w nocy wchodzi do jego pokoju przez okno, mając na sobie strój ninja. Dziewczyna oznajmia zaskoczonemu koledze, że potrzebuje samochodu i prosi go o pomoc w pewnym odwecie. Pełen obaw Quentin postanawia jej towarzyszyć, a po powrocie rozstają się przed domem. Kolejnego dnia dociera do niego informacja, że Margo zniknęła. Dziewczyna zostawiła dla niego jednak pewne wskazówki, by mógł ją odnaleźć. Zafascynowany zaczyna jej szukać, przemierzając setki kilometrów i odkrywając jej nieznane dotąd oblicze.
"Zawsze wydawało mi się absurdalne, że ludzie chcą się z kimś zadawać tylko dlatego, iż ten ktoś jest ładny. To jakby wybierać płatki śniadaniowe ze względu na kolor, a nie na smak."
(cytat z książki)
Wydaje się, że historia ma potencjał, ale.. No właśnie, "ale". Wiem,że mogłabym napisać, że: książka jest magiczna, głęboko porusza, znajduje się w niej wiele odwołań do problemów nastolatków, opowiada o trudach akceptacji przez otoczenie itp. Mogłabym. Ale tego nie zrobię. Dla mnie była to książka, w której tak naprawdę nie do końca wiadomo o co chodzi. Niby wszystko się zgadza: chłopak, dziewczyna, on w niej zakochany i wycofany, ona najpopularniejsza w szkole. Pomijam już notorycznie powtarzający się wzorzec, który tutaj jest widoczny. Odniosłam wrażenie, że Margo tak naprawdę nie wie, czego chce, a jej ucieczka jest tylko kolejnym kaprysem. Quentina za to wodzi za nos, nie licząc się kompletnie z jego uczuciami oraz ma poczucie, że wszystko jej się należy i jest pępkiem świata. Dla "usprawiedliwienia" dodam, że czytałam tę książkę w okresie podobnym wiekowo do wieku bohaterów. Moja opinia nie jest więc w żaden sposób spowodowana niedopasowaniem książki do wieku odbiorcy - po prostu jakoś do mnie nie trafiła.
Zaczynam się zastanawiać, czy to ja jestem tak nie czuła na te wszystkie zawarte w treści alegorie i ze mną jest coś nie tak, czy to wina Green'a. Biorąc pod uwagę wszechobecny zachwyt.. obawiam się, że to pierwsze. Było to moje pierwsze spotkanie z tym autorem i obawiam się, że ostatnie. Oglądałam za to film "Gwiazd naszych wina" na podstawie jego twórczości. Bardzo mi się podobał i nawet zakręciła mi się w oku łza podczas seansu, co wcale w moim przypadku nie jest łatwym wyczynem. Może jednak nie jestem aż tak nieczuła, jak to może wyglądać.. :)
Ocena: 2/10
Mnie też strasznie męczyła! Ale ostatnie kilkadziesiąt stron (no nie do końca ostatnie, ten fragment z podróżą był najlepszy, prze kozak XD)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com/
Co za ulga, ufff.. :)
UsuńCzytałam wiele podobnych opinii na temat tej książki, więc chyba sobie ją odpuszczę, choć "Gwiazd naszych wina" mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/
To dla mnie nowość, bo jak wpisałam w google tę książkę to wyskoczyły mi recenzje, gdzie były tylko zachwyty, oceny "10/10" i tego typu cuda :)
UsuńOhhh oszczędzasz mój czas, bo nigdy jej nie przeczytam. Boli mnie, jak zaprzepaszczony jest potencjał książki. Z kolei to, że nie do końca wiadomo o co chodzi w książce, przeżywałam całkiem niedawno z "Uciekinierem ze świętego miasta" - jak dla mnie brakuje w niej połowy treści, co najmniej, o ile nie większości :P
OdpowiedzUsuńTutaj cały czas miałam nadzieję, że wydarzy się coś "wooow", co zmieni bieg akcji i pomyślę "no faktycznie, super pisze, nie spodziewałam się tego". Nawet kiedy minęła połowa książki - caaaaały czas wierzyłam w autora :D Niestety, nic szczególnego nie miało miejsca. Myślę, że znajdziesz ciekawsze pozycje, by "trwonić" swój cenny czas i pieniądze :)
UsuńRzeczywiście, Papierowe miasta nie zachwycają, akcja się ciągnie, żeby nie powiedzieć, że wręcz wlecze, ale mimo to mnie samej czytało się ją nawet przyjemnie. Film również mam za sobą, poziom raczej ten sam, jak w pierwowzorze :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ♥
Bądź tu teraz
Czytałam niedawno i także było to moje pierwsze spotkanie z autorem. Muszę przyznać, że nie było najgorzej, czytałam nudniejsze książki w swoim życiu.
OdpowiedzUsuńNiestety ja też.. :)
Usuńmam w planach przeczytać, czytałam jedną książkę tego autora i bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńNie tylko tobie nie przypadła do gustu ta książka :) Jeśli chodzi o mnie to najbardziej podobał mi się początek z tą historią z dzieciństwa z tym morderstwem i niektóre fragmenty z podróży. Nie wspominam jednak tej książki dobrze :)
OdpowiedzUsuńMa mieć jakieś przesłanie, ale jest strasznie nudno i to odbiera książce dużo.
Dokładnie. Myślałam w sumie, że to morderstwo coś ciekawego wniesie, ale niestety był to tylko nieznaczący epizod :)
UsuńWow, tak niepochlebnej recenzji o "Papierowych Miastach" jeszcze nie widziałam, ale Twoja krytyka posiada jakieś uzasadnienie, więc luzik arbuzik ;)
OdpowiedzUsuńW "Papierowych Miastach" zakochałam się od pierwszej strony, a jeśli chodzi o "Gwiazd Naszych Wina", to uważam, że są dużo gorsze.
Pozdrawiam,
Posy z bibliotekaamarzen.blogspot.com
Dobrze, że istnieją ludzie o różnych gustach :)!
Usuń