Mimo swojej szczególnej sympatii do
kryminałów, potrzebuję czasem odskoczni od krwawych rzezi i zagadek. Sięgam
wtedy po coś, co jest "łatwe, lekkie i przyjemne", a przynajmniej z
założenia ma takie być. W ten sposób trafiłam na książkę Zoe Sugg - "Girl
Online". Po krótkim rozeznaniu okazało się, że została wydana także jej
kontynuacja: "Girl Online. W trasie", a 17 listopada 2016 na rynek
trafiło również anglojęzyczne wydanie trzeciej części, zatytułowanej "Girl
Online. Going solo".
Historia opowiadana jest z perspektywy
Penny Porter, zakochanej w fotografii, piętnastoletniej mieszkanki Brighton.
Jest trochę niezdarna, a przy tym na swój sposób urocza. Niestety jej kolejne
potknięcie (i to dosłownie :) ) zostaje udokumentowane na nagraniu video i
trafia do sieci, w wyniku czego rozpętuje się internetowa burza. Załamana nastolatka
czuje się przytłoczona zaistniałą sytuacją i przez kilka dni opuszcza lekcje.
Jej mama organizuje wesela, przez co w tym samym czasie w wyniku pewnego zbiegu
okoliczności Penny trafia przed Świętami Bożego Narodzenia razem z rodzicami i
najlepszym przyjacielem Elliotem do Nowego Yorku. Poznaje tam
osiemnastoletniego Noah, który od pierwszych chwil kradnie jej serce. Z biegiem
czasu chłopak okazuje się wschodzącą gwiazdą amerykańskiej sceny muzycznej.
Dalsza część opowiada o ich perypetiach, ale nie mogę zdradzać wszystkich
szczegółów.. :)
A jakie jest moje zdanie na temat tej
książki ? Mam trochę mieszane odczucia. Kiedy zobaczyłam, że została ona
napisana przez pochodzącą z Wielkiej Brytanii, aktualnie 26-letnią blogerkę
(która de facto zrobiła błyskawiczną karierę), to spodziewałam się czegoś
bardziej porywającego. Postać Penny wzbudziła we mnie sympatię, jednak może ze
względu na mój wiek (choć bardzo podobny do autorki) cała książka wydawała mi
się trochę infantylna. Nie było w niej jakiś spektakularnych, zaskakujących
zwrotów akcji, przez które czytałabym dalszą część z zapartym tchem. Z wiekiem
zmieniają się nasze upodobania i przecież nie ma w tym nic złego. Pamiętam, jak
mając naście lat namiętnie zaczytywałam się w tego typu publikacjach. Chodziłam
do biblioteki i brałam po 10 sztuk książek (miałam lekkie fory, a bibliotekarki
same mówiły, że jestem najwierniejszą czytelniczką i zawsze oddaję książki
przed czasem.. :) ), po czym już w drodze do domu wyjmowałam jedną z torby i
oddawałam się lekturze. Rozmyślałam o tym, czy sama też spotkam wkrótce miłość
swojego życia i wszędzie doszukiwałam się znaków "przeznaczenia" :)
Parę lat już od tego czasu minęło, a ja dojrzałam i szukam raczej czegoś
innego, niż dająca się łatwo przewidzieć historia miłosna. Kto wie, może mimo
wszystko zaskoczy mnie ciąg dalszy historii młodej mieszkanki Brighton. Wiem na
pewno, że kilkunastoletniej dziewczynie książka "Girl Online" może
pomóc uwierzyć w siebie. Odnalazłam w niej przesłanie, że mimo wielu wad każdy
z nas jest idealny taki, jaki jest, a Penny przekonuje czytelnika, że warto
jest podążać za własnymi marzeniami. Bo przecież zawsze warto, prawda... ?
Ocena: 4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz