niedziela, 18 grudnia 2016

"Girl Online" Zoe Sugg - W pogoni za własnymi marzeniami

Mimo swojej szczególnej sympatii do kryminałów, potrzebuję czasem odskoczni od krwawych rzezi i zagadek. Sięgam wtedy po coś, co jest "łatwe, lekkie i przyjemne", a przynajmniej z założenia ma takie być. W ten sposób trafiłam na książkę Zoe Sugg - "Girl Online". Po krótkim rozeznaniu okazało się, że została wydana także jej kontynuacja: "Girl Online. W trasie", a 17 listopada 2016 na rynek trafiło również anglojęzyczne wydanie trzeciej części, zatytułowanej "Girl Online. Going solo".
Historia opowiadana jest z perspektywy Penny Porter, zakochanej w fotografii, piętnastoletniej mieszkanki Brighton. Jest trochę niezdarna, a przy tym na swój sposób urocza. Niestety jej kolejne potknięcie (i to dosłownie :) ) zostaje udokumentowane na nagraniu video i trafia do sieci, w wyniku czego rozpętuje się internetowa burza. Załamana nastolatka czuje się przytłoczona zaistniałą sytuacją i przez kilka dni opuszcza lekcje. Jej mama organizuje wesela, przez co w tym samym czasie w wyniku pewnego zbiegu okoliczności Penny trafia przed Świętami Bożego Narodzenia razem z rodzicami i najlepszym przyjacielem Elliotem do Nowego Yorku. Poznaje tam osiemnastoletniego Noah, który od pierwszych chwil kradnie jej serce. Z biegiem czasu chłopak okazuje się wschodzącą gwiazdą amerykańskiej sceny muzycznej. Dalsza część opowiada o ich perypetiach, ale nie mogę zdradzać wszystkich szczegółów.. :)

A jakie jest moje zdanie na temat tej książki ? Mam trochę mieszane odczucia. Kiedy zobaczyłam, że została ona napisana przez pochodzącą z Wielkiej Brytanii, aktualnie 26-letnią blogerkę (która de facto zrobiła błyskawiczną karierę), to spodziewałam się czegoś bardziej porywającego. Postać Penny wzbudziła we mnie sympatię, jednak może ze względu na mój wiek (choć bardzo podobny do autorki) cała książka wydawała mi się trochę infantylna. Nie było w niej jakiś spektakularnych, zaskakujących zwrotów akcji, przez które czytałabym dalszą część z zapartym tchem. Z wiekiem zmieniają się nasze upodobania i przecież nie ma w tym nic złego. Pamiętam, jak mając naście lat namiętnie zaczytywałam się w tego typu publikacjach. Chodziłam do biblioteki i brałam po 10 sztuk książek (miałam lekkie fory, a bibliotekarki same mówiły, że jestem najwierniejszą czytelniczką i zawsze oddaję książki przed czasem.. :) ), po czym już w drodze do domu wyjmowałam jedną z torby i oddawałam się lekturze. Rozmyślałam o tym, czy sama też spotkam wkrótce miłość swojego życia i wszędzie doszukiwałam się znaków "przeznaczenia" :) Parę lat już od tego czasu minęło, a ja dojrzałam i szukam raczej czegoś innego, niż dająca się łatwo przewidzieć historia miłosna. Kto wie, może mimo wszystko zaskoczy mnie ciąg dalszy historii młodej mieszkanki Brighton. Wiem na pewno, że kilkunastoletniej dziewczynie książka "Girl Online" może pomóc uwierzyć w siebie. Odnalazłam w niej przesłanie, że mimo wielu wad każdy z nas jest idealny taki, jaki jest, a Penny przekonuje czytelnika, że warto jest podążać za własnymi marzeniami. Bo przecież zawsze warto, prawda... ?


Ocena: 4/10 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz