W ostatnich dniach z sugestii bliskiej mi
osoby zrodziła się w mojej głowie myśl o blogu. „Ale jak to? Ja? Pisać bloga? O
czym? Ja tylko czytam książki.” I to był strzał w dziesiątkę! Wcześniej
wspomniana osoba podpowiedziała mi: „To może pisz o książkach? Tyle ich
czytasz”. Na początku przyjęłam strategię obronną. Później stwierdziłam… czemu
nie :) Nie wiem, czy moje wpisy zainteresują kogoś na tyle, aby poświęcić im
chwilę czasu. Mam jednak nadzieję, że moje teksty spodobają się choć kilku
czytelnikom, którzy będą tutaj wracać. Do pisania tutaj podchodzę na razie z
lekkim dystansem, nie jestem przekonana do tej formy przekazu, ale kto wie jak
to wszystko się zmieni.. :) Nie wiem, czy będę w stanie ogarnąć stronę
techniczną, ale postaram się - końcu każdy od czegoś zaczynał :P Z biegiem
czasu będzie pewnie coraz lepiej :)
Jako nastolatka miałam kilka podejść do
tego typu aktywności w internecie (w okresie, kiedy prawie każda koleżanka
prowadziła blog/photoblog). Zabrakło mi jednak systematyczności i poczucia
anonimowości. Bałam się pisać swoich odczuciach i o tym, co się działo w moim
życiu. Obawiałam się, że ktoś z mojego otoczenia na podstawie podanych
informacji będzie w stanie powiązać mnie z blogiem. Przez to zamieszczane tam
wpisy były „sfałszowane”, pomijały bardzo istotne, osobiste kwestie. Po krótkim
okresie czasu doszłam do wniosku, że to nie ma sensu i skupiłam się na
prowadzeniu tradycyjnego pamiętnika. Ostatni skończyłam pisać w wieku ok. 17
lat – w sumie z tego samego powodu co blog. We wpisach przestawałam być do
końca sobą i pomijałam w nim ważne dla mnie kwestie z obawy przed przeczytaniem
go przez niewłaściwą osobę (co miało miejsce na wakacjach 2 lata wcześniej).
Wszystkie pamiętniki (z zapiskami, a także zeszyty, gdzie wklejałam pamiątki: bilety
do kina, „liściki” z lekcji, papierki po słodyczach zza granicy itp.) nadal mam
schowane w garderobie :) Możecie się śmiać, ale jakoś po 2-3 lat od skończenie
pisania cały mój dobytek zapakowałam w kartony i owinęłam papierem do pakowania
prezentów :D Żeby było jeszcze lepiej: użyłam takiego z motywem ślubnym. Trochę
przez przypadek, bo został mi od pakowania prezentu na ślub dla koleżanki.
Chyba przez nadmiar białych gołąbków z obrączkami pomyślałam, że zapakowaną
całość przechowam do swojego ślubu i dam przyszłemu mężowi, żeby
przeczytał je, albo spalił. Nie wiem, skąd ten pomysł, ale wtedy wydawało mi
się, że będzie to symbol rozstania się „z poprzednim życiem” :P
Chciałabym pisać tu nie tylko o tym, co
aktualnie trafiło na moją czytelniczą półkę, ale czasem także wyrażać swoje
zdanie na jakiś temat, czy opowiedzieć co mi się przytrafiło. Z biegiem czasu
może ujawnię jeszcze dwie moje pasje :D Łącznie z czytaniem te 3 rzeczy
pochłaniają najwięcej mojego wolnego czasu. Ale na razie nie wyprzedzajmy
faktów :)
W takim razie…
WELCOME TO MY WORLD ! :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz