Za
oknem zaczyna wyłaniać się się wiosna. Coraz wyższa temperatura, klucze
wracających dzikich kaczek, a w powietrzu czuć napawający ludzi optymizm.
Biorąc pod uwagę te okoliczności niektórym pewnie wydaje się trochę nie na
miejscu pisanie o książce w klimacie bożonarodzeniowym. Ale w sumie... dlaczego
nie :)? W kalendarzu teoretycznie jeszcze zima, a czas świąt jest na tyle
magiczny, że warto propagować go nie tylko w grudniu :)
"Biuro przesyłek niedoręczonych" to przepełniona magią zimowa
opowieść o nadziei i miłości. Po ciężkich momentach w swoim życiu Zuzanna
postanawia przeprowadzić się z dala od domu i rozpocząć życie na własną rękę.
Wynajmuje małe mieszkanie, do którego wprowadza się razem ze swoją lotopałanką,
Karoliną. Piętro wyżej mieszka specyficzny starszy pan, który mimo swej
zgryźliwości zaskarbia sobie sympatię dziewczyny. Zuza zatrudnia się w Biurze
przesyłek niedoręczonych, dla którego grudzień jest szczególnie gorącym
okresem. Trafiają tam listy i przesyłki, które z różnych powodów nie mogły
dotrzeć do adresata. Na miejscu poznaje ona Milę, która zdradza jej tajemnice
biura. Okazuje się, że nie zawsze to, co tam trafia, zostaje zapomniane, a niekiedy udaje
znaleźć się odbiorcę zguby. Sporo dzieci przed Wigilią pisze także listy do
Świętego Mikołaja, które w konsekwencji trafiają do ich magazynu. Starsza
kobieta nie pozostaje wobec nich obojętna i stara się odpisać na każdą
wiadomość. Oprócz tego co roku od prawie czterdziestu lat docierają tu dwa
listy w kolorowej papeterii. Według wytycznych przełożonych nie można bez
ważnej przyczyny otwierać cudzej korespondencji. Mila podświadomie czuła
jednak, że są one ważne i nie może pozwolić na ich utylizację. Przez te
wszystkie lata konsekwentnie przechowywała je u siebie w biurze. Kiedy tego
roku przychodzą kolejne listy, Zuzanna postanawia sprawdzić ich zawartość,
aby dotrzeć do adresatów. Okazuje się, że przesyłki są ze sobą powiązane, a na
odnalezienie odbiorców czas ma tylko do Wigilii.
"Spotkanie drugiej, idealnej połówki to szansa jedna na siedem
miliardów.
Gdyby człowiek otrząsnął się ze wspomnień i romantycznych myśli,
natychmiast doszedłby do wniosku, że to równie nierealne jak lot na Marsa.
Problem polega na tym, że i tak wiemy lepiej."
(cytat z książki)
Losy
wszystkich przedstawionych postaci w końcu splatają się ze sobą. Jedno łączy
się z drugim, a finał romantycznej historii następuje w wigilijny wieczór. Bieżące wydarzenia przeplatają się ze wspomnieniami sprzed lat, dzięki którym możemy bliżej poznać tajemniczych nadawców zagubionych listów. Wydawałoby się, że opowieść
ta jest przerysowana, a całość zbyt naciągana. Akcja dzieje się jednak w
szczególnym okresie, kiedy dzieją się rzeczy z pozoru nierealne. Uważam, że
jest to piękna opowieść o marzeniach, nadziei i miłości. Ukazuje ona, że
istnieją na świecie ludzie o dobrym sercu, którzy potrafią zmienić cudzy los na
lepszy. Uczy też czytelnika, że cuda zdarzają się każdego dnia, a to my sami jesteśmy za
nie odpowiedzialni.
Uwielbiam
klimat Bożego Narodzenia, zapach pieczonych pierników oraz widok roziskrzonych
lampek. Odnajduję cząstkę magicznego świata w zimowym, rozgwieżdzonym niebie,
które mogę obserwować spod kołdry, z książką w dłoni. Powieść Nataszy Sochy
była dla mnie okazją do ponownego znalezienia się w innym wymiarze, gdzie
dobroć pokonuje przeciwności losu. Polecam ją wszystkim tym, którzy chcą
oderwać się od rzeczywistości i znaleźć w lepszym, pięknym świecie.
Ocena:
8,5/10
Uwielbiam klimat Bożego Narodzenia w ksiązkach,więc z przyjemnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńW takim razie jestem pewna, że nie pożałujesz :)
Usuń