"Spójrz na mnie" opowiada historię dwójki
młodych ludzi. Maria Sanchez jest prawniczką, która pochodzi z dużej, bardzo zżytej ze sobą rodziny i niedawno przeprowadziła się ponownie w
rodzinne okolice. Skłoniła ją do tego historia morderstwa pewnej młodej
dziewczyny, w której sprawę była zaangażowana zawodowo. Przez nadmiar pracy z reguły stroni od zatłoczonych miejsc i nie udziela się towarzysko. W
związku ze splotem pewnych wydarzeń (niech to na razie pozostanie niespodzianką :)) poznaje
Collina Hancock, porywczego, pokrytego tatuażami, potężnie zbudowanego zawodnika MMA,
będącego w przeszłości na bakier z prawem. Mimo tego, że reprezentują
dwa skrajne światy, w krótkim czasie stają się sobie bardzo bliscy. Ich
sielanka zakłócona zostaje jednak przez akty nękania, dotykające kruchą Marię.
Jej piekło zaczyna się od pięknego bukietu kwiatów, który otrzymuje za pośrednictwem kuriera.
Dołączony jest do niego liścik, zawierający znamienne słowa "Będziesz
wiedziała, co się wtedy czuje". W życiu Marii i Collina zaczynają odzywać
się demony przeszłości.
Po przeczytaniu powieści mam mieszane odczucia. Czytam
dość sporo kryminałów, które przeplatam lżejszymi propozycjami. Biorąc do ręki
książkę Sparksa myślałam, że będzie to porywająca historia o miłości, daleka
od jakiegokolwiek banału, która zapadnie głęboko w mojej pamięci. Poznanie się
Collina i Marii faktycznie odbyło się w nietuzinkowych okolicznościach. Z biegiem czasu akcja jednak zaczęła stawać się
bardzo przewidywalna. Przyznam, że w momencie, kiedy wszystko wydawało się w
końcu w najlepszym porządku między dwojgiem głównych bohaterów, a od kilkunastu
stron nie działo się nic przełomowego, spojrzałam na licznik stron. Myślałam,
że historia zmierza ku końcowi, a w rzeczywistości została jeszcze połowa. W
głowie zaczęły kłębić mi się myśli "Jak to? Przecież wszystko już jest
jasne? Co jeszcze może się wydarzyć?". Nie musiałam długo czekać, ponieważ
za chwilę rozwinięty został wątek kryminalny. Tak, kryminalny, oczy Was nie
mylą. Nie jestem specjalistką od literatury tego autora, ale wszystkie napisane
przez Niego historie, z którymi miałam do czynienia, były o miłości i
przeciwnościach losu, które chciały tę miłość stłamsić. W tym przypadku natomiast było trochę inaczej.
Kiedy dotarłam do końca historii odniosłam wrażenie,
jakby coś zostało pomieszane i niedopowiedziane, zabrakło mi przysłowiowej kropki nad "i". Nie był to ani napisany ze smakiem romans, ani
górnolotna powieść kryminalna, choć "Spójrz na mnie" zawierało części obu gatunków. Nie chcę być zbyt krytyczna wobec autora, ale nieco ironicznie uznałam,
że może pozazdrościł kolegom po fachu, którzy z sukcesem wydają kolejne tomy
powieści kryminalnych... ;) Historia o miłości, jakich wiele: ona - ułożona,
wykształcona, młoda kobieta z dobrego domu. On - równie młody, mężczyzna z
przeszłością, który szuka swej drogi. Brzmi jak banał, prawda? Zagadka dotycząca
tożsamości prześladowcy Marii również nie była zbyt skomplikowana. Wiedziałam,
kto stoi za nękaniami dziewczyny, kiedy tylko autor wprowadził tego bohatera w
akcję książki. Jak dla mnie - trochę zbyt przewidywalne.
Abstrahując od moich oczekiwań wobec książki (które
były może zbyt wygórowane), cała historia napisana została jednak z pewnym,
konkretnym zamysłem. Wszystko się ze sobą łączy, a kolejne wydarzenia wynikają z poprzednich. Może historia prześladowcy
miała taka właśnie być - do przewidzenia przez czytelnika, u którego w głowie
miały się kotłować myśli wskazujące Marii i Collinowi winowajcę. Powieść
napisana została prostym, łatwo przyswajalnym językiem, który sprzyja szybkiemu
czytaniu. Mimo niezbyt wysublimowanych zwrotów akcji przyjemnie mi się ją czytało. Jestem bardzo ciekawa, co następnym razem napisze Sparks i jaki kierunek wyznaczy nowej historii.
Wiem, że moja ocena niektórym wydaje się za bardzo surowa. Wnioskuję to po tym, że przed chwilą z zainteresowaniem czytałam opinie innych osób na temat
"Spójrz na mnie", gdzie dostrzegłam same pozytywy oraz liczne zachwyty. Mogę powiedzieć, że powieść podobała mi się, ale nie
porwała mnie jakoś szczególnie, sprawiając, że z wypiekami na twarzy czekałam
na ciąg dalszy. A Wy, czytaliście już? Co o niej myślicie? Podzielacie moje zdanie, czy wręcz przeciwnie?
Ocena: 6/10
Tej pozycji jeszcze nie czytałam, ale mam za sobą już dużo książek Sparksa. Na początku byłam wprost zakochana w jego twórczości, ale im więcej przeczytałam, tym bardziej historie zaczęły mnie nudzić. Mimo wszystko nie zmienia to mojego postanowienia o przeczytaniu wszystkich jego książek. :) Po tę również sięgnę. A to, że oceniłaś ją surowo, to nic złego, przecież każdy ma prawo do własnego zdania. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Jestem w takim razie ciekawa, jaka będzie Twoja opinia :) Osobiście oglądałam więcej ekranizacji książek Sparksa, niż ich czytałam. Filmy absolutnie mnie oczarowały - np.wcześniej wspomniany już "Pamiętnik" (jeden z nielicznych filmów, który widziałam kilka razy), czy "Najdłuższa podróż" :)
UsuńTrochę mnie zmartwiłaś, bo Sparks to mój romansowy guru, ale pożyjemy zobaczymy. Mam nadzieję, że mnie się bardziej spodoba, bo i tak planuję ją przeczytać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
toreador-nottoread.blogspot.com/
Może nie taki diabeł straszny.. :) Właśnie przez to, że był też moim romansowym guru trochę się zawiodłam, bo moje oczekiwania były inne. Ale jeśli np. nie czytasz za dużo thrillerów/kryminałów, to może akurat Ci się spodoba. Taki delikatny wątek kryminalny to zawsze jakieś urozmaicenie. No i jest wiele osób, które są zachwycone tą książką. Swoją drogą nadal uwielbiam Sparksa za "Pamiętnik" :D
Usuń